Ciężki los serwisanta komputerów. Przykłady z życia.

Data wpisu: 11.09.2017

Jeśli myślisz, że prowadzenie serwisu komputerowego to świetny biznes, bo przecież komputerów i klientów z pewnością nie zabraknie, to częściowo masz rację. Druga strona tego medalu jest jednak znacznie mniej atrakcyjna. Serwisant musi mieć się stale na baczności, bo klient – dosłownie i w przenośni – patrzy mu na ręce, a katalog rzeczy niemożliwych do wykonania bez przerwy się skraca. Oto przykłady z życia naszego serwisu, które dowodzą, że naprawa komputerów naprawdę nie jest lekkim kawałkiem chleba.

Klient zawsze wie lepiej

No może prawie zawsze, ale jednak podejście klientów oddających nam swoje komputery w serwis jest diametralnie inne od tego, z jakim spotykaliśmy się jeszcze dekadę temu. W dobie powszechnego dostępu do Internetu wiele osób karmi się teoretyczną wiedzą na temat sposobu naprawy konkretnej usterki i potrafi wręcz instruować nas, jak mamy postępować.

Jest to bardzo frustrujące, bo przecież specjalista dokładnie wie, co ma robić i nie potrzebuje podpowiedzi, często pochodzących z niewiarygodnych źródeł. Powstaje pytanie: skoro klient najlepiej wie, jak należy naprawić jego komputer, to dlaczego nie zajmie się tym osobiście?

Czas naprawy? Tylko od ręki!

Doskonale rozumiemy, że w dzisiejszych czasach brak dostępu do komputera jest bardzo uciążliwy, ale pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć. Codziennie odbieramy telefony od osób, które liczą na to, że przyjmiemy ich komputery do serwisu i naprawimy niemal na poczekaniu. No bo przecież wymiana matrycy czy usunięcie 50 wirusów to betka i serwisant powinien sobie z tym poradzić w przerwie na kawę (ironia).

Zepsuliście mi komputer!

Ile to już razy słyszeliśmy takie zarzuty. Niektórzy zdają się nie rozumieć, że komputer to sprzęt elektroniczny, który najzwyczajniej w świecie się zużywa. To że krótko po naprawie jednej usterki wystąpiła kolejna naprawdę nie ma związku z naszymi działaniami. Oskarżanie serwisu o to, że celowo coś „psuje”, aby dodatkowo zarobić na kliencie, jest absurdem.

Po wykonanej naprawie zawsze udzielamy gwarancji, ale nie obejmiemy nią przecież całego komputera, który ma już swoje lata i może się w nim zepsuć dosłownie wszystko.

Złote rączki świata IT

Są to klienci, którzy przed oddaniem komputera do serwisu postanowili spróbować swoich sił i przeprowadzili samodzielną „naprawę” sprzętu. To niemal zawsze oznacza katorgę dla serwisanta. Spotykane się połamane zaczepy, źle podłączone podzespoły, zdarza się nawet, że komputery trafiają do nas dosłownie w częściach, bo użytkownicy nie potrafią ich ponownie złożyć. To wszystko niepotrzebnie wydłuża czas naprawy i oczywiście podnosi jej koszt.

Być może ten wpis brzmi niczym użalanie się nad sobą, ale naprawdę nie o to nam chodzi. Chcemy jedynie zwrócić uwagę na problem naprawy sprzętu komputerowego z punktu widzenia serwisu, który może się diametralnie różnić od oczekiwań czy wręcz żądań klienta.

Autor wpisu: Soluma IT, Łukasz Żółtowski

Wszystkie działy

Stosujemy pliki cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików (samodzielnie przez ustawienia przeglądarki), to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Zobacz politykę cookies.